Jak tam
przygotowania do Świąt? Pieczecie już placki i lepicie pierogi? Ja w między
czasie, pomiędzy tymi przygotowaniami zapraszam Was na szarlotkę z bitą
śmietaną i cynamonem, która wpasowuje się w nadchodzący klimat. Mowa oczywiście
o maśle do ciała od Farmony.
Słodka uczta
dla ciała i zmysłów! Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o przyjemnej,
aksamitnej konsystencji i apetycznym zapachu został stworzony z myślą o tym, by
rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie ekstraktu z jabłka, olejku
cynamonowego i protein mlecznych, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a
do tego obłędnie pachnie, na długo pozostawiając kuszący zapach rajskiego deseru.
Masełko znajduje
się w zakręcanym 225 ml opakowaniu i jest zabezpieczone sreberkiem. Bardzo
lubię takie opakowania, bo widzimy ile jeszcze zostało produktu i można go
zużyć do samego końca. Konsystencja jest gęsta, ale dobrze rozprowadza się na
skórze, szybko wchłania i nie pozostawia na skórze tłustego filmu. Spokojnie
można ubrać się po wysmarowaniu całego ciała, bez obawy, że pobrudzi ubranie.
Masło dobrze nawilża skórę, staje się ona gładka i przyjemna w dotyku. Największą
zaletą tego masła jest jego zapach, który pozostaje na ciele jeszcze chwilę po
wysmarowaniu. Zapach jest tak przyjemny, że chciałoby się go spróbować. Nie
wyczuwam w nim szarlotki - dla mnie pachnie lodami, w których lekko przebija się
cynamon. Zapach jest bardzo apetyczny, roznosi się po pokoju i kojarzy mi się
ze Świętami.
Zagłębiając się w skład można w nim znaleźć masło shea (na drugim miejscu!), glicerynę, parafinę, wosk pszczeli, ekstrakt z jabłek, proteiny mleka i olej cynamonowy. Masło powoli sięga denka i już wiem, że kupię je ponownie.
Szukałam też na półkach masła waniliowego, które również bardzo lubię, ale ostatnio nie mogę go znaleźć, nie wiecie czy jest nadal dostępne w sprzedaży?